Polski poeta – tak mocno naznaczony wojennymi doświadczeniami – szybko zaczął działać na rzecz polsko-niemieckiego dialogu. W rozmowie z Joanną Wiórkiewicz z Deutsche Welle, wyznał: Miałem wielu niemieckich kolegów w gimnazjum. Przyjaźnie te przetrwały wojnę, hitleryzm nie potrafił ich zniszczyć. […] porozumienie między naszymi narodami to jest proces, który ma wiele płaszczyzn, więc nie wolno na żadnej z nich dawać za wygraną.

 

Po wojnie Różewicz zaczął nawiązywać kontakty z twórcami z zachodnich i wschodnich Niemiec. "Nasz nauczyciel Tadeusz" – tak zwykli o nim mówić poeci zza Odry. Podczas kongresu w Berlinie w latach 60. XX wieku przekonywał ich, że tworzenie poezji po tragedii Auschwitz jest możliwe. Powinna to być twórczość nie skrywająca prawdy, bez patosu, charakteryzująca się skromnością językową. Należy jednak podkreślić, że prostota poezji Różewicza jest tylko pozorna. Po wczytaniu się w jego wiersze odkrywa się ich "drugie dno". Na uwagę zasługuje także szczególna, niepodrabialna odmiana wiersza wolnego, którą stworzył, nazwana "wierszem różewiczowskim".

 

Warto podkreślić, że polski poeta, dramaturg i prozaik znalazł wśród Niemców blisko dwudziestu wybitnych tłumaczy swoich utworów. Jednym z nich był Karl Dedecius – jego rówieśnik. Ciekawostką jest fakt, że obaj mieli tego samego nauczyciela języka polskiego – profesora Janigę. Różewicza uczył w Radomsku – do 1937 roku, zaś Dedeciusa w Łodzi – od 1937 do matury w 1939 roku. Dedecius wspominał go jako surowego i wymagającego, ale jednocześnie wspaniałego pedagoga, który nauczył ich poszukiwania istoty słów.

 

Różewicz zaprzyjaźnił się z Dedeciusem, z którym przez lata korespondował. Wybrane listy opublikowano na łamach czasopisma "Znaczenia".

 

Tadeusz Różewicz – Karl Dedecius. Z listów 1975-1980: http://www.e-znaczenia.pl/?p=1275

 

 

WYPOWIEDZI NA TEMAT TADEUSZA RÓŻEWICZA I JEGO TWÓRCZOŚCI

 

MATTHIAS KNEIP – poeta, prozaik i publicysta, współpracownik naukowy Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt; z wykształcenia germanista, slawista i politolog.

 

[…] Używając krótkich zdań mówi niewiele, a każde zdanie jest istotne, aby zrozumieć jego tok myślenia, gdyż on niczego nie powtarza, niczego nie dodaje, nie odbiega od tematu. Potrzeba było wielu lat, zanim przyzwyczaiłem się do prowadzenia tego rodzaju rozmów […].

 

Literatura rzadko stanowi przedmiot [naszych] dyskusji, Różewicz o niej nie mówi, lecz ją tworzy. On nie pojmuje siebie jako elementu abstrakcyjnej historii literatury, prezentującej gwiazdy i gwiazdeczki, czytanej w świetle reflektorów czy odpytywanej w szkole. Jego sztuka nie służy żadnemu celowi, który musiałby być interpretowany przez autora, nie oczekuje oceny jury. "Moja poezja niczego nie tłumaczy / niczego nie wyjaśnia / niczego się nie wyrzeka" – czytam w jednym z jego wierszy. I on traktuje to poważnie. Nie jako metaforę lub grę słów intelektu. "Róża to kwiat, albo imię umarłej dziewczyny". Albo albo. Nic więcej. Dlatego też nie ma u niego różnicy między stylem rozmowy a stylem poezji, między prawdą a fikcją.

 

Wczoraj, jak opowiada, zadzwonił do niego uczeń i poprosił o interpretację jednego z wierszy, przepraszając przy tym za naruszenie prywatności. Później jakiś dziennikarz, który chciał dowiedzieć się czegoś o nowym filmie, nakręconym oczywiście przez brata poety, Stanisława, znanego polskiego reżysera. Śmieje się przy tym z komizmu tych wydarzeń, udaje zdziwienie, wyrażając jednocześnie między wierszami, jakie to dla niego jest ważne […].

 

Od Różewicza nauczyłem się czytania. Prawdziwego czytania. Rozbierania wzrokiem każdego słowa tekstu i gruntownego prześwietlania jego znaczenia, tak że to musi być bolesne dla liter. Często siadywał w naszym domu w bujanym fotelu, zagłębiony w lekturę gazety, aż nagle przeczytał na głos zdanie. Banalne zdanie, które ja bym z pewnością przeoczył, gdyby pan Tadeusz głośno go nie przeczytał. W tym momencie, wypełnionym ciszą, to zdanie zdobywało swoją wielkość, otrzymywało substancję, formułowało się w kształt kłującej igły. Taki jest również humor poety, niemający nic wspólnego z puentowaniem lub dążeniem do uzyskania efektu. Jego żart szczerzy się zawsze zza fasady powagi, tak jak tragizm przebija się zza fasady żartu […].

 

Źródło: M. Kneip, Z sercem w plecaku. Spotkania z Polską. Przeł. Urszula i Bernard Ploszczyk. Wrocław: Wydawnictwo Dolnośląskie, 2005, s. 45-49.

 

Fotografia - Matthias Kneip, Tadeusz Różewicz i Reiner Kunze

Matthias Kneip, Tadeusz Różewicz i Reiner Kunze.
Źródło fotografii: A. Marcol, Mittler zwischen den Kulturen. Der Dichter, Schriftsteller und Publizist Matthias Kneip.
Paderborn-Paris: House of Poets, 2009, s. 51.

 

 

KARL DEDECIUS – wybitny tłumacz polskiej poezji i prozy, wieloletni dyrektor Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt.

 

Rozpoznałem, że jego wiersze są świetne, bo pełno jest w nich autentycznych przeżyć opisanych tak naprawdę z serca i z duszy. Im bardziej na Zachód, tym bardziej ludzie lubią się pokazywać jako artyści. Nie pokazują tego, co czują, ale jak to robią. To jest zupełnie inny rodzaj poezji, inny rodzaj sztuki. A tu przychodzi ktoś i mówi, że należy powiedzieć na głos, jaka była prawda historyczna, prawda biologiczna, opowiedzieć, co się stało, bo wtedy nastąpi oczyszczenie całego pokolenia, i zajmie się ono dialogiem. Przecież wszyscy przeżyliśmy prawie to samo, tyle że na różnych frontach.

Karl Dedecius, w rozmowie z Barbarą Cöllen (Deutsche Welle): https://p.dw.com/p/1Bo6Z.

 

Wiersze Różewicza były dla nas […] jedną z pierwszych prób przybliżenia się do Europy Środkowowschodniej, próbą przełamania bariery nieporozumienia, nawet wrogości i odzyskania wspólnej płaszczyzny i wspólnego języka.

K. Dedecius, Ponowne spotkanie z Tadeuszem Różewiczem, w: Nasz nauczyciel Tadeusz. Tadeusz Różewicz i Niemcy. Red. Andreas Lawaty, Marek Zybura. Kraków: Universitas, 2003, s. 28.

 

 

MICHAEL KRÜGER – pisarz, publicysta, tłumacz.

 

Gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy ten nieprogramowy program, wykładany w latach 60. w Berlinie przez krępego, miłego pana o cichym głosie, który zdawał się mówić tylko za siebie, od razu wiedzieliśmy, że mówi do nas ktoś, kto nie zamierza nas zbyć lekką ręką. [...] "Aby zmartwychwstać, liryka musi umrzeć" powiedział tak naturalnie, że aż zaparło nam dech. Wtedy w Berlinie dużo się mówiło i pisało, ale rzadko zdarzało nam się tego słuchać, a jeszcze rzadziej słuchać cichych słów kogoś współczesnego, w porównaniu z którym nasz język patetycznych wyznań brzmiał nieco nierzeczywiście.

Michael Krüger, Nasz nauczyciel Tadeusz, w: Nasz nauczyciel Tadeusz. Tadeusz Różewicz i Niemcy. Red. Andreas Lawaty, Marek Zybura. Kraków: Universitas, 2003, s. 25.

 

Był skromnym i bardzo inteligentnym człowiekiem, który wiele rozumiał z tego, co dzieje się na świecie, a rozmowa z nim sprawiała wielką przyjemność. […] – On potrafił być czasami wręcz komiczny. Ostatnią kartkę, którą do mnie napisał podpisał: "Twój Tadeusz, najpóźniej za 10 lat laureat Literackiej Nagrody Nobla".

Michael Krüger, w rozmowie z Barbarą Cöllen (Deutsche Welle): https://p.dw.com/p/1Bo6Z.

 

 

ANDREAS LAWATY – historyk i slawista, w latach 1982–2002 zastępca dyrektora Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt.

 

[…] oszczędność języka poezji, oszczędność obrazów, oszczędność myśli filozoficznej przy pewnej wybitności opisów rzeczywistości są znamienne dla Różewicza, który zaimponował Niemcom poszukującym wtedy własnego języka poezji.

Andreas Lawaty, w rozmowie z Barbarą Cöllen (Deutsche Welle): https://p.dw.com/p/1Bo6Z.

 

 

Opracowała Anna Marcol.